Japonia. Amerykańskie bazy obwiniane o wzrost zachorowań
Japońskie prefektury Okinawa, Hiroszima i Yamaguchi odnotowały wzrost zachorowań. 9 stycznia Tokio odnotowało 1223 nowe przypadki COVID-19 przekraczając 1000 drugi dzień z rzędu.
O wzrost zachorowań obwiniane są amerykańskie bazy wojskowe, w których zanotowano 69 przypadków infekcji.
Premier Fumio Kishida prowadzi rozmowy na temat obostrzeń z Amerykanami:
„Zgodziliśmy się ze Stanami Zjednoczonymi co do zasady, że niepotrzebne wyjścia powinny być kontrolowane i zabronione, a teraz omawiamy szczegóły” – powiedział Kishida podczas debaty u publicznego nadawcy NHK.
Japońskim żołnierzom nakazano noszenie masek, kiedy opuszczają bazę.
Japonia nigdy nie miała lockdownu, ale okresowo podejmowano środki w celu ograniczenia działalności ludzi, takie jak wymaganie wcześniejszego zamykania sklepów i restauracji lub obsługiwanie mniejszej liczby osób.
Okinawa w grudniu zanotowała zero zakażeń. W styczniu, po wybuchu epidemii w bazie, jednego dnia było ich 980.
Gubernator Okinawy Denny Tamaki wysłał do rządu prośbę o wprowadzenie ograniczeń.
Tamaki obwinił amerykańskich żołnierzy za to, co nazwał „alarmującym wzrostem” przypadków na Okinawie, która została uderzona mocniej niż reszta Japonii. Obiecał pomoc finansową dla firm przestrzegających ograniczeń.
Oczekuje się, że inne prefektury z amerykańskimi bazami, takie jak Yamaguchi, gdzie znajduje się baza Iwakuni, pójdą w ich ślady. Liczba przypadków stopniowo wzrasta w całej Japonii.
Gubernator Tokio Yuriko Koike do tej pory niechętnie stosował środki ograniczające.
Japonia przywróciła ograniczenia związane z koronawirusem w trzech regionach, w których znajdują się amerykańskie bazy wojskowe. Gubernatorzy regionów zażądali zgody użycia bardziej rygorystycznych środków po zaobserwowaniu gwałtownego wzrostu przypadków napędzanych przez wariant Omicron.
Premier Kishida powiedział, że Japonia wezwała Stany Zjednoczone do zajęcia się problemami podczas wirtualnego spotkania ich ministrów spraw zagranicznych i obrony w piątek i przy innych okazjach.
Japonia wstrzymała wjazd prawie wszystkich zagranicznych podróżnych pod koniec listopada po tym, jak Światowa Organizacja Zdrowia wymieniła Omicron jako wariant budzący obawy. Ale wojsko USA wprowadza i wyprowadza personel w ramach oddzielnego systemu testowania i kwarantanny.
Rząd wprowadził już udogodnienia dla osób zaszczepionych dwukrotnie, lub tych, które okazały negatywny wynik testu. Te udogodnienia, będące w praktyce systemem nagród za szczepienia spotkały się z krytyką panelu doradczego.
Panel spotkał się 7 stycznia, aby zatwierdzić wdrożenie środków przedkryzysowych w prefekturach Okinawa, Hiroszima i Yamaguchi.
Rząd centralny argumentował, że osoby z certyfikatami prawdopodobnie będą w miarę bezpieczne jedząc na mieście lub uczestnicząc w wydarzeniach na dużą skalę.
Jednak członkowie panelu wskazali na odkrycie, że nawet dwie dawki nie chronią przed wariantem Omicron.
Jeden z ekspertów posunął się nawet do wezwania do ponownej oceny tego, co powinien obejmować certyfikat.
Z drugiej strony wstępne badania pokazują, że przy wariancie Omicron generalnie jest mniejsze ryzyko wystąpienia poważnych objawów u pacjentów w porównaniu z wariantem Delta, który w zeszłym roku wywołał poważne zagrożenie dla zdrowia w całej Japonii.
„Jeśli od ostatniego szczepienia minie dużo czasu, efekty ulegną osłabieniu” – zauważył Satoshi Kamayachi, członek zarządu Japan Medical Association, podczas spotkania panelowego 7 stycznia. „Od teraz ważniejsze stanie się przyjrzenie się danym na temat tego, kiedy podano szczepionki”.
Obawy panelu skłoniły rząd centralny do wprowadzenia nowej opcji dla gubernatorów prefektur, umożliwiającej im zawieszenie korzystania z certyfikatu szczepionkowego, jeśli będą zachodziły obawy, że infekcje w ich jurysdykcjach nasilają się.