Czy Szwecja zmierza ku katastofie?
701 osób w Szwecji zmarło do tej pory na COVID-19, więcej niż łącznie w Norwegii, Danii, Finlandii i Islandii. O wiele za późno, szwedzki rząd powoli planuje wprowadzić tego rodzaju blokadę, jaką w innych nordyckich krajach stusuje się od tygodni. Szwedzki system opieki zdrowotnej staje się niewydolny. Lekarze w Sztokholmie zaczęli odmawiać leczenia starszym ofiarom koronawirusa.
Cały świat i sąsiedzi Szwecji patrzyli z przerażeniem na niechlujną reakcję szwedzkiego rządu na pandemię koronawirusa. To zaniedbanie jest logiczną konsekwencją rozwoju politycznego Szwecji w ciągu ostatnich trzydziestu lat.
Bezpośrednią przyczyną takiej reakcji jest brak odpowiedzialności. Do tej pory szwedzki parlament odraczał podejmowanie decyzji dotyczących reakcji szwedzkiej agencji Folkhälsomyndigheten lub publicznej służby zdrowia, a zwłaszcza epidemiologa państwowego Andersa Tegnella. Znaczna część szwedzkiej opinii publicznej była skłonna poprzeć rady
Tegnella, choć Tegnell okazał się kimś, kto chętnie nagina fakty do jego własnych teorii.
Anders Tegnell, główny epidemiolog Szwecji, który kieruje rządem w radzeniu sobie z kryzysem, opowiada się za strategią łagodzenia skutków: pozwól wirusowi rozprzestrzeniać się powoli bez obciążania systemu opieki zdrowotnej i bez uciekania się do drakońskich
ograniczeń. Po prostu nie nazywajcie tego „odpornością stada”. Szwecja i Tegnell unikali używania terminu „odporność stada”. Przerażającym błędem szwedzkiego państwa było okazywanie szacunku jednej osobie – Tegnellowi.
W 2007 r. w przemówieniu do Szwedzkiej Akademii Nauk Wojskowych Tegnell wysunął tezę heterodoksu: „Historycznie [izolacja] prawie nigdy nie działała… izolacja nie jest metodą, która działałaby w dzisiejszym społeczeństwie”.
Wszystkie zjawiska Tegnell interpretował na korzyść swojej teorii.
Kiedy Szwecja miała mniej przypadków COVID niż Norwegia lub Dania, powiedział, że to dowód na to, że silna reakcja nie była konieczna. Kiedy w Szwecji wzrosła liczba infekcji przewyższając łącznie resztę Skandynawii – było to dowodem na to, że rozległe blokady nie były możliwe do utrzymania. Gdy nie było przypadków, których pochodzenie nie było
znane, było to dowodem na to, że silne ograniczenia były nadmierną reakcją. Teraz, gdy takie przypadki są powszechne, Tegnell twierdzi, że już za późno na odpowiedź.
Środki ostrożności, które zalecono na koniec marca Szwedom – to brak zgromadzeń z udziałem więcej niż 50 osób (zmienionych z 500), unikanie kontaktów towarzyskich w przypadku osób powyżej 70. roku życia lub chorych, próba pracy w domu, obsługa stolików tylko w barach i restauracjach – wydawały się rozwiewać obawy, że szokujące obrazy ze
szpitali we Włoszech i Hiszpanii mogą się tutaj powtórzyć.
Premier, Stefan Löfven, wezwał Szwedów, by zachowywali się „jak dorośli” i nie rozpowszechniali „paniki lub plotek”.
Panika jest jednak dokładnie tym, co wielu w szwedzkiej społeczności naukowej i medycznej zaczęło odczuwać dzięki bierności rządu. Petycja podpisana przez ponad 2000 lekarzy, naukowców i profesorów – w tym przewodniczącego Fundacji Nobla, prof. Carl-Henrika Heldina – wzywała rząd do wprowadzenia bardziej rygorystycznych środków ograniczających
rozprzestrzenianie. „Nie testujemy wystarczająco, nie śledzimy, nie izolujemy w wystarczającym stopniu – uwolniliśmy wirusa” – powiedziała prof. Cecilia Söderberg-Nauclér, badaczka immunologii w Instytucie Karolinska. „Prowadzi to nas do katastrofy”.
Konstytucyjnie szwedzkie instytucje zdrowia publicznego powinny być wolne od nadzoru ministerialnego: powszechnym oskarżeniem szwedzkich liberałów i konserwatystów jest to, że bardziej zdecydowaną reakcją byłoby niesprawiedliwe upolitycznienie kryzysu i „rządzenie ministerialne”.
Szwedzki ekonomista Fredrik Erixon, pisząc w konserwatywnym brytyjskim czasopiśmie The Spectator, posunął się do odrzucenia motywów nauki i zdrowia publicznego. „Ten szwedzki wyjątek dotyczy zasady, a nie epidemiologii … Szwecja po prostu wezwała do podjęcia działań, które nie zniszczą wolnego społeczeństwa”. Według Erixona nie reagowanie lekkomyślnie jest równoznaczne z ustanowieniem dyktatury Viktora Orbana na Węgrzech.
(Erixon tymczasem mieszka jako emigrant w Belgii, gdzie korzysta z trzytygodniowego pobytu w tym kraju).
Niewdrożenie przez szwedzkie centrum polityczne zdecydowanej reakcji i szerokiego udostępnienia testów pozbawia pracowników podstawowego bezpieczeństwa. Szwedzki rząd twierdzi, że ufa swoim obywatelom, a nie narzuca im swojej woli.
Anders Tegnell zaprzecza, że realizuje bezduszny plan „odporności stada”, taki jak ten ogłoszony przez premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona (obecnie poważnie chory na wirusa). Ale nie zaprzecza również, że wynik w Szwecji będzie podobny do tego w Wielkiej Brytanii, jeśli jego własny plan będzie kontynuowany.
Najbliżsi sąsiedzi Szwecji w Szwecji – Duńczycy, Finowie i Norwegowie – zaakceptowali strategię blokowania, zamykania szkół, miejsc pracy i granic kilka tygodni temu. „Problem z tym podejściem polega na tym, że przeciążysz system”, powiedział Tegnell. „Nie możesz utrzymywać blokady przez wiele miesięcy – to niemożliwe”.
Ale taka sytuacja może stać się nieunikniona. „Rząd uważa, że nie mogą tego powstrzymać, dlatego postanowili pozwolić ludziom umrzeć”, powiedział Söderberg-Nauclér. „Nie chcą słuchać prezentowanych im danych naukowych. Ślepo ufają Agencji Zdrowia Publicznego
[Folkhälsomyndigheten], ale dane, które posiadają, są słabe – nawet zawstydzające.
„Widzimy oznaki wyższego wskaźnika podwojenia niż we Włoszech, w Sztokholmie wkrótce wystąpi znaczny niedobór na OIOM, a oni nie rozumieją, że do tego czasu będzie za późno na działanie. Wszystko to jest bardzo niebezpieczne.”
W kraju jest ponad 8 000 potwierdzonych przypadków COVID-19, choroby wywoływanej przez koronawirusa. Chociaż rząd nie ogłosił epidemii etnicznej, lokalni badacze zauważyli „zdumiewająco wysoki wskaźnik” zgonów wśród ludności Somalii pod koniec marca. Najnowsze
statystyki wskazują na nieproporcjonalną liczbę infekcji w obszarach stolicy i krajowym centrum epidemii, Sztokholmie, z wieloma mieszkańcami z zagranicy. Spośród pierwszych 15 osób, które zmarły na koronawirusa w Sztokholmie i okolicach, sześć było pochodzenia
somalijskiego – grupa stanowiąca mniej niż 1% populacji tego obszaru.
Gdy koronawirus zaczął się rozprzestrzeniać w Szwecji, wiele osób w społecznościach mniejszościowych kontynuowało życie jak zwykle. Szwecja znana z otwartości na uchodźców i siatki zabezpieczeń socjalnych początkowo publikowała porady na temat koronowirusa tylko
w języku szwedzkim, którym nie posługują się Somalijczycy. Działania rządu nie uwzględniły różnic kulturowych w narodzie, którego liczba migrantów i osób ubiegających się o azyl wzrosła.
Ponadto sytuacja może spowodować krytyczne głosy przeciw imigrantom w kraju. „Chiński wirus zabijający afrykańskich muzułmanów w Szwecji”, tweetował norweski bloger o nazwisku Fjordman, który wcześniej był mocno cytowany przez masowego zabójcę Andersa Behringa Breivika.